O problemach Trzeciego Świata i złych stronach globalizacji z perspektywy indyjskiej pisarki.
Trzeci świat - wylęgarnia terrorystów i religijnych fanatyków, kolebka ludzi niezdolnych do pokojowego współżycia, mordujących się na nawzajem (co jeszcze byłoby akceptowalne - w końcu to nie nasz problem) i coraz częściej atakujący pokojowo nastawionych, żyjących w oparach humanizmu i humanitaryzmu, niewinnych obywateli cywilizacji zachodu. Odrzucających najwspanialsze osiągnięcia naszego świata: demokrację i kapitalizm; a tym samym zmuszający mądrzejszych od nich do narzucenia im tych dobrodziejstw siłą. Żyjący w ekonomicznym chaosie - ale przecież dobrze wiemy, że sami są sobie winni. Na szczęście są obiektem zainteresowań Stanów Zjednoczonych, które nauczą ich demokracji i międzynarodowych korporacji, niosących pochodnie POSTĘPU. Nieustraszonych symboli lepszej cywilizacji, które przełamią każdy, bezsensowny opór.
Powiedźmy sobie szczerze: każdy z nas zna kogoś, kto właśnie tak postrzega tamtą część świata. Być może nawet sami bez wstydu, albo po cichu, zgadzamy się z niektórymi częściami przedstawionego wyżej opisu. Akty przemocy wymierzone w obywateli Pierwszego Świata - z pamiętnym atakiem na wieże World Trade Center na czele - wzbudziły nasz strach i chęć odwetu; ostatnim pragnieniem człowieka w takiej sytuacji jest zrozumienie "dlaczego".
Prawda jest taka, że niewiele wiemy o realiach życia na Bliskim Wschodzie. Nie rozumiemy warunków, w których żyją tamci ludzie, nie dostrzegamy codziennych niesprawiedliwości, narzucanych przez ich rządy, do spółki z międzynarodowymi molochami, próbującymi ubijać tam swoje wielomilionowe interesy. Nie widzimy źródła napięć narodowościowych i religijnych, ani roli Stanów Zjednoczonych w obecnym politycznym obrazie tamtej części świata.
"Algebra bezgranicznej sprawiedliwości" to zbiór zaangażowanych społecznie i politycznie esejów, poruszających tematy takie jak: broń nuklearna ("Koniec Wyobraźni" i "Rozmowy o wojnie"); budowa wielkich tam w Indiach i związane z tym przesiedlenia, ze studium przypadku Doliny Narmady ("Większe dobro ogółu"); globalny kapitalizm na przykładzie branży energetycznej ("Polityka mocy"); rozwarstwienie społeczeństwa na kastę biednych i bogatych ("Panie mając przeczucia, więc.."); wojna z terroryzmem i poprzedzająca ją polityka USA w regionie Trzeciego Świata ("Algebra bezgranicznej sprawiedliwości" i "Wojna to pokój") czy demokracja w indyjskim wydaniu oraz pogrom muzułmanów w Gudżarcie ("Demokracja"). Tom zamyka tekst "Kolejny Wrzesień", w którym Roy zestawia atak na WTC z innymi zamachami i politycznymi przewrotami mającymi miejsce we wrześniu - narzucając czytelnikowi nieco szerszą perspektywę. Autorka nie usprawiedliwia przy tym działań zamachowców, prosi raczej o nieodwracanie wzroku od cierpienia innych ludzi. I zrozumienia, że realia Trzeciego Świata to konsekwencja m.in. polityki mocarstw zachodu.
W sumie mamy dziewięć tekstów, w których autorka krytycznie podchodzi do polityki Stanów Zjednoczonych i międzynarodowych korporacji, ale także do działań własnego rządu. Roy nie jest obiektywna, swoje teksty napisała z pozycji osoby zaangażowanej, epatuje emocjonalnym podejściem do poruszanych problemów, ale nie tylko na tym opiera się siła jej wywodów. Autorka odwołuje się nie tylko do naszego serca, ale także rozumu: przywołuje liczby, fakty, jest dobrze przygotowana merytorycznie do dyskusji, co obrazuje chociażby lista przypisów dołączona na końcu książki. Widać to szczególnie w tekstach dotyczących budowy wielkich tam i projektów energetycznych prowadzonych na terenie Indii.
Arundhati Roy wydaje się szczególnie sympatyzować z ofiarami "postępu", ludźmi wysiedlonymi z terenów przeznaczonych pod budowę m.in. wielkich tam. Stara się uświadomić czytelnikom skalę tego problemu, nie idąc przy tym na łatwiznę. Jest takie powiedzenie, przypisywane wujaszkowi Stalinowi: "Jedna śmierć to tragedia, milion – to statystyka." (wersja wg. wikiquote.org). Roy rzadko sięga po jednostkowe przykłady, operuję głównie "statystyką" - widać przy tym jej talent, skoro potrafi nadać suchym liczbom emocjonalną konotację.
"Algebra..." jest świetnie napisana, wymaga od czytelnika ustosunkowania się do przedstawianych problemów, przybliża problemy i obawy mieszkańców tamtej części świata. Eseje powstały w latach 1998 - 2002, ale ciągle zachowują swoją aktualność. Autorka skupia się głównie na swojej ojczyźnie - Indiach, zastanawiając się między innymi nad kwestią tożsamości narodowej obywateli tego Państwa - wątek ten może być ciekawy dla miłośników kina, znających tamtejszą kulturę głównie z kolorowych, bollywoodzkich filmów.
Podoba mi się wrażliwość autorki, wymieszana z pewnym intelektualnym rygorem, domagającym się od niej bazowania nie tylko na odczuciach i własnych doświadczeniach, ale także materiale źródłowym. W poszczególnych tekstach ta proporcja wygląda różnie, ale ogólna postawa autorki pozwala z dużą dozą ufności przyjmować jej punkt widzenia. Tym bardziej, że to w gruncie rzeczy osoba uznająca zachodni zestaw wartości i przeciwstawiająca się przede wszystkim hipokryzji zachodnich rządów, odrzucających własne pryncypia, gdy idzie o politykę względem słabszych od siebie.
Lektura "Algebry..." wzbudziła także moją ciekawość względem dorobku Roy: na moją listę "do przeczytania" trafiła jej debiutancka powieść "Bóg rzeczy małych". To chyba największy komplement dla jakiejkolwiek pozycji - gdy jej lektura zachęca do sięgnięcia po kolejne teksty danego autora.
Pozdrawiam.
Podstawowe informacje o książce:
Autor: Arundhati Roy
Tytuł: Algebra bezgranicznej sprawiedliwości
Wydawca: Zysk i s-ka
Rok wydania: 2005
ISBN: 83-7298-807-2
Podstawowe informacje o książce:
Autor: Arundhati Roy
Tytuł: Algebra bezgranicznej sprawiedliwości
Wydawca: Zysk i s-ka
Rok wydania: 2005
ISBN: 83-7298-807-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz