Program typu talent show, to "must have" niemal każdej polskiej stacji i jeden z najpopularniejszych formatów telewizyjnych w ogóle. Mało który uczestnik "Idola", "Mam talent", "X-factora" czy innych, głównie nakierowanych na poszukiwanie wokalistów produkcji, znalazł swoje miejsce w showbiznesie, a jeszcze mniej faktycznie zasłużyło na miano "gwiazdy. Z perspektywy lat widać, że programy tego typu robią wokół siebie wiele szumu, i chociaż dobrze zabawiają publiczność, to niekoniecznie są idealną trampoliną do sukcesu dla utalentowanych. Z drugiej jednak strony: można znaleźć wyjątki, poza tym dla artysty czasem ważniejszy jest sam fakt, że się - choćby na chwilę - pokazał większej widowni. Nie da się też ukryć, że talent show to ciągle lepsza alternatywa niż reality show, na chwile obecną jednak mnie ten format po prostu męczy i nie śledzę żadnej z emitowanych w polskich stacjach wokalnych rywalizacji.
Niemniej jednak program, który chciałabym polecić waszej uwadze, to było nie było, ale jednak talent show. Ale zanim przejdziemy do szczegółów, mały filmik na rozgrzewkę:
Poznajcie amerykańskich magików: Penna i Tellera. Według Wikipedii panowie po raz pierwszy wystąpili jako duet na Minnesota Renaissance Festival 19 sierpnia 1975, czyli są w branży ponad 40 lat. Robi wrażenie. Nie da się ukryć, że tych dwóch zasłużyło (choćby ze względu na staż) na miano specjalistów w swej dziedzinie.
W 2011 roku Penn i Teller wystąpili w roli jurorów w show brytyjskiej stacji ITV: "Penn & Teller. Fool Us". Produkcję można uznać za talent show dla magików, z tym, że celem uczestników jest nie tylko dać najlepszy technicznie występ czy wykreowanie najbardziej imponującego widowiska - nagrodę, czyli wyjazd do Vegas oraz występ w jednym z tamtejszych hoteli, zgarniają magicy zdolni zaprezentować sztuczki, których Penn i Teller nie są w stanie rozłożyć na czynniki pierwsze i powiedzieć jak zostały zrobione.
"Penn & Teller. Fool Us" to jednoetapowe show - prawdopodobnie były jakieś castingi na uczestników, ale twórcy pokazali nam tylko moment, gdy występują oni przed Pennem i Tellerem. Wygrana w odcinku równa się wyjazd do Vegas, nie ma półfinałów, finałów, może być więcej zwycięzców niż jeden. Uczestnicy nie konkurują między sobą, raczej rzucają wyzwanie jurorom (choć nie wszyscy, wielu wykorzystuje show, żeby się po prostu pokazać) - przy czym występujący to profesjonaliści i bardzo dobrzy amatorzy. Twórcy show nie grają na emocjach widzów, nie przywołują tragicznych zdarzeń z przeszłości uczestników, wręcz przeciwnie - unikają dramy jak ognia. Ma być zabawnie, ciekawie i zaskakująco. Zachwyca szacunek z jakim się do uczestników odnoszą jurorzy; Penn i Teller są po prostu sympatyczni, szanują cudzą pracę i nie próbują się kreować na groźnych, wszechwiedzących, deczko aroganckich panów czyjegoś losu w typie Simona Cowella. Panowie (w każdym razie Penn, bo Teller jest postacią dla widzów niemą ;)) potrafią się posługiwać soczystym, prześmiewczym językiem, ale zostawiają go na bardziej odpowiednie okazję, tworząc dla uczestników "Fool Us" ciepłą atmosferę.
W rezultacie dostajemy dziewięć epizodów, pełnych dobrych występów magicznych. Program powinien przypaść do gustu fanom iluzji, Penna & Tellera, a myślę, że i miłośnicy Derrena Browna znajdą w nim coś dla siebie. Przede wszystkim, to bardzo dobra rozrywka, czyli w zasadzie towar w dzisiejszej telewizji nie tak powszechnie dostępny. Co czyni go tym bardziej godnym polecenia.
Pozdrawiam
PS. Pan z pieskiem na górze to jeden z bardziej charakterystycznych uczestników show: Piff the Magic Dragon.
PS. Pan z pieskiem na górze to jeden z bardziej charakterystycznych uczestników show: Piff the Magic Dragon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz